Re: Trip 2016
: 21 gru śr, 2016 8:11 pm
Na tripach panuje duża wolność i inaczej być by nie mogło. To nie jest środowisko podatne na "dobre zmiany" w wydaniu rządowym czyli pałowanie odmiennie myślących.
Zdaję sobie sprawę że ludzie są różni i tak samo różne są ich oczekiwania. Jedni kolekcjonują przeżycia, inni zdjęcia i lajki. To się nie zmieni. Nie ma jak rozstrzygnąć która opcja jest lepsza. Zwłaszcza w obliczu coraz częstszych przypadków Altzheimera wśród młodej części populacji. Mimo wszystko każdy ma prawo czuć się w danej sytuacji po prostu źle. Można jeździć grupowo żeby spędzić ze sobą jak najwięcej czasu a można tylko po to żeby w tle zdjęć były jakieś inne Peugeot'y. Nie będę tego jednak roztrząsał bo nie o to chodzi. Wydaje mi się że nadszedł po prostu czas na jakąś konstruktywną dyskusję bo entuzjazm grupy się wypala. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie że radości z tripu starczyło nam w Grecji na niewiele więcej niż połowę tripu. Wystarczyło, że część wyprawy nie była z góry zaplanowana i już każdy zaczynał jeździć swoimi drogami. To pokazuje jak trudno się dogadać w sytuacji, gdy jedyny wieczór spędzony razem to noc na dzikiej plaży bez wifi.
Tego nie zmienimy ale pewne aspekty można poprawić. Z mojej strony byłbym np za nakreśleniem pewnych reguł. Już udało nam się wypracować punktualne wyjeżdżanie oraz Gadową regułę "na ostatniego nie czekamy", która wydatnie poprawiła organizacje (chociaż odbiła się negatywnie na nas bo z dzieckiem mamy przez to przekichane:) ). Mi brakuje jeszcze ustalenia postępowania w razie awarii. Nie może być tak że 20 osób stoi w upale na stacji przez 2h bo ktoś inny szuka części po sklepach, nikomu o tym nie mówiąc i nie interesując się co się z resztą dzieje. Dla mnie najlepszą opcją jest to, co praktykowałem przy awarii silnika. Zostaje minimalna ilość osób potrzebna do pozytywnego rozwiązania sprawy. Reszta jedzie dalej. Ustalamy gdzie się spotykamy i tam czeka grupa. Nie wiem czy ktoś ma jakieś inne przemyślenia.
Wydaje mi się że to nie ja nakreślam jakąś idealną wizję tripu. Idealizmem jest uważania że wszystko się samo dzieje i będzie cacy bez jakiegokolwiek wysiłku. Na organizacje tego tripu i wyszukanie miejsc do zobaczenia poświęciłem ok 100h w wieczory po pracy. Pluję sobie w brodę że wyszło tak kiepsko. Z czasem ten wysiłek staje się zbyt duży i łatwiej jest olać to forum i pojechać gdzieś samemu lub z grupką kilku najbliższych osób. Z rezerwacji noclegów już się wyleczyłem, relacji też już nie piszę bo wysiłek jest niewspółmierny do efektów. Dlatego właśnie wydaje mi się że to będzie ostatni trip. Ostatni w takiej formule forumowej. No chyba że się mylę:)
Zdaję sobie sprawę że ludzie są różni i tak samo różne są ich oczekiwania. Jedni kolekcjonują przeżycia, inni zdjęcia i lajki. To się nie zmieni. Nie ma jak rozstrzygnąć która opcja jest lepsza. Zwłaszcza w obliczu coraz częstszych przypadków Altzheimera wśród młodej części populacji. Mimo wszystko każdy ma prawo czuć się w danej sytuacji po prostu źle. Można jeździć grupowo żeby spędzić ze sobą jak najwięcej czasu a można tylko po to żeby w tle zdjęć były jakieś inne Peugeot'y. Nie będę tego jednak roztrząsał bo nie o to chodzi. Wydaje mi się że nadszedł po prostu czas na jakąś konstruktywną dyskusję bo entuzjazm grupy się wypala. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie że radości z tripu starczyło nam w Grecji na niewiele więcej niż połowę tripu. Wystarczyło, że część wyprawy nie była z góry zaplanowana i już każdy zaczynał jeździć swoimi drogami. To pokazuje jak trudno się dogadać w sytuacji, gdy jedyny wieczór spędzony razem to noc na dzikiej plaży bez wifi.
Tego nie zmienimy ale pewne aspekty można poprawić. Z mojej strony byłbym np za nakreśleniem pewnych reguł. Już udało nam się wypracować punktualne wyjeżdżanie oraz Gadową regułę "na ostatniego nie czekamy", która wydatnie poprawiła organizacje (chociaż odbiła się negatywnie na nas bo z dzieckiem mamy przez to przekichane:) ). Mi brakuje jeszcze ustalenia postępowania w razie awarii. Nie może być tak że 20 osób stoi w upale na stacji przez 2h bo ktoś inny szuka części po sklepach, nikomu o tym nie mówiąc i nie interesując się co się z resztą dzieje. Dla mnie najlepszą opcją jest to, co praktykowałem przy awarii silnika. Zostaje minimalna ilość osób potrzebna do pozytywnego rozwiązania sprawy. Reszta jedzie dalej. Ustalamy gdzie się spotykamy i tam czeka grupa. Nie wiem czy ktoś ma jakieś inne przemyślenia.
Wydaje mi się że to nie ja nakreślam jakąś idealną wizję tripu. Idealizmem jest uważania że wszystko się samo dzieje i będzie cacy bez jakiegokolwiek wysiłku. Na organizacje tego tripu i wyszukanie miejsc do zobaczenia poświęciłem ok 100h w wieczory po pracy. Pluję sobie w brodę że wyszło tak kiepsko. Z czasem ten wysiłek staje się zbyt duży i łatwiej jest olać to forum i pojechać gdzieś samemu lub z grupką kilku najbliższych osób. Z rezerwacji noclegów już się wyleczyłem, relacji też już nie piszę bo wysiłek jest niewspółmierny do efektów. Dlatego właśnie wydaje mi się że to będzie ostatni trip. Ostatni w takiej formule forumowej. No chyba że się mylę:)