Nas już dawno nie było na krakowskim swojskim podwórku i bardzo miło było znów się z wami spotkać, zwłaszcza że przyjechali goście. Ula nawet nie narzekała że z powodu słonecznego udaru na betonie lub po prostu dobrego samopoczucia zapomnieliśmy że wybieraliśmy się do kina. Jak zwykle nie zabrakło rozmów o wygłuszeniu maski:
czy o tym jak mają się rumuńskie rozbryzgane na grilu komary do tych naszych i jak sobie z nimi radzić
Korzystając z okazji chciałbym podziękować Manwemu i Bzyqowi za okiełznanie mojego akumulatora który od zjazdu z rumuńskich gór latał luźno po całej komorze silnika.
Była też praktyczna demonstracja zastosowań gazu z bagażnika
i pokaz galanterii skórzanej na światowym poziomie
Wszystko to na nic - dziewczyny dalej wyglądały na zupełnie niezainteresowane żadnym z tych wydarzeń:
Aśka rozgląda się po okolicy i nie może uwierzyć że tak wygląda Kraków - "Gdzie to obiecywane jezioro? tam nieopodal biega bażant...chyba jesteśmy na wsi..."
Nie zrobił na nich wrażenia nawet tyłek Morfeusza, który dosyć często pokazywał się z tej strony
Kucharskie popisy też przegrały konkurencję z pobliskim zaroślem, który wydał się chyba bardziej interesujący
Ożywienie przyniósł tylko przyjazd wesołych półnagich chłopaków z tatuażami, którym jednak bałem się cyknąć fotki w obawie o swoje zdrowie. Tutaj są widoczni w rogu zdjęcia:
Martyna (jeśli pomyliłem imię towarzyszki Morfeusza to przepraszam i proszę o sprostowanie ) chyba nawet wyraziła nadzieję że to naturyści i zobaczy co mają pod maską, gdy się do nas niebezpiecznie zbliżyli. Chyba wszyscy z ulgą przyjęliśmy ich pytanie "macie ogień? " zamiast spodziewanego "który z was chce w pysk bejsbolem?"
Na koniec pałeczkę wodzireja przejął Bananowiec : zademonstrował z jaką precyzją można od poziomicy ustawić tylną półkę
Dał się przejechać samochodem Morfeuszowi, który o dziwo nie rozjechał rowerzystów ani nie dachował ( chociaż zerkał ukradkiem w stronę obnażonych chłopaków podejrzanie często )
a także pomógł właścicielowi opla utwierdzić się w przekonaniu że takie auto można co najwyżej odholować na złom
było jeszcze pożywienie z 60% zawartością mięsa
I pojechaliśmy w ograniczonym gronie ( przy okazji uświadamiając sobie jak pięknie byłoby jechać przez Rumunię w takim zestawieniu ) pod Mocak gdzie oznajmiono nam że pomyliliśmy niedzielne popołudnie z sobotnią nocą muzeów i ze zwiedzania gobelinu inspirowanego playstation nici. Przynamniej nie dzisiaj...
Podsumowując - Bananowy dizel który chodzi jak amerykańskie V8 a zbiera się jak mi16 trochę zmienił mój pogląd na ten typ silnika. Peugeot powinien coś takiego wstawiać do 406 zamiast tego ścierwiastego 2.0 HDI którym ja mam czasem przyjemność jeździć...