Konrada i Zywika to już sto lat na spocie nie było.
Może udałoby się jakieś zdjątka porobić (?)
No właśnie... jest jakiś plan na niedzielę?
Kamkiler pisze:Wszystko zalezy jak podchodzisz do samochodu , bo wg mnie samochód ma duszę , ja się tak zżyłem z moim CT ze do dzisiaj stoi obok zielonego i się wzruszam , z drugiej strony jest to zbiór odpowiednio dobranych częsci mechanicznych które można wymieniać ,które mają odpowiednią żywotność (rozrząd uszczelka itp) po wymianie na pewno odzyska wigor i blask , ale tak jak mowiłem to tylko moje zdanie
Kamil... ja nie myślę o samochodzie w ten sposób. Dla mnie to autko to coś więcej niż zbiór mechanicznych części.
Ja zżyłam się ze swoim podobnie jak Ty. Przeżyliśmy razem bardzo dużo. Tego się nie da zapomnieć.
I mimo tego, że wszyscy wokół odradzali mi kupienie tego samochodu, a potem - jak już jednak kupiłam - wszyscy mówili mi, że to kupa złomu (bo 14-letni samochód to musi być kupa złomu z zasady), i krytykowali mnie, że wkładam w niego pieniądze to ja i tak to robiłam.
Pamiętam komentarz mojej matki jak kupiłam dwa komplety nowych opon (zimowe i letnie). Kosztowały tyle co połowa kwoty jaką zapłaciłam za samochód. Powiedziała, że głupia jestem i co ja robię w ogóle.
Takie komentarze raczej nie nastrajają dobrze. I wcale nie pomagają, nie mobilizują do robienia czegokolwiek przy aucie... Wręcz przeciwnie. A ja i tak dbałam o niego jak tylko mogłam. Wszyscy się dziwili, że ja ciągle siedzę i myję, wycieram, poleruję...
Ten samochód dał mi coś zupełnie nieocenionego - nowy rodzaj wolności... To niesamowite uczucie...
Poza tym wszystkim jest jeszcze sentyment - swoje pierwsze WŁASNE autko... zdobyte tylko dzięki swojej pracy...
Nawet nie wiecie jak ja się źle czuję jak go nie ma blisko.
Jak Czarek z Jankiem zasugerowali, że mam zostawić auto pod Mercedesem to moja reakcja była wręcz agresywna. Nawet powiedziałam, że deszcz pada i że nie będę autobusem jeździć do pracy, żeby tylko tam nie został.
A teraz jak już drugi dzień go nie widzę... źle mi.
Nie chcę się z nim rozstawać i narazie tego nie zrobię.
W grę wchodzi zakup drugiego samochodu. Ale to jeszcze jest na etapie przemyśleń...